1. |
Karzeł olbrzym
03:02
|
|||
Znak trzeba dać – jego plan znów pójdzie w piach
kiedy znów karzeł olbrzym rusza bat, nad tobą chce stać
Stoi, groźny, choć ma spuszczone spodnie
Boisz się, kto przytuli cię, gdy wrócisz do domu
Małostkowi kabotyni drą się głośno, a słyszysz ich płacz
Nie da się z nimi żyć; co jest nad? Rób metaświat
Cietrzew się – każdy wie, jak traktuje się zwierzę
Jest ze mną nadkierownik planet i map
Tak żyć, że gdy patrzę w lustro nad ranem
wiedzieć: nie musiałem tak żyć, lecz chciałem
Na pewno zbawi nas w pełnym słońcu chłodny wiatr
To jedno głaszcze nas – w pełnym słońcu chłodny wiatr…
|
||||
2. |
Strach pingwinów
01:58
|
|||
Spiesznym samochodem
by utopić świat
ruszam dziś nad morze nocą
Niech dryfuje wpław
Mój spokój na gwałt
Tak się będę śmiał
Coś tu jest nie tak, niemoty
nie chcę zwiedzać miast
Latać z pingwinami będę
poznać chcę ich strach
Pytam ją, czy w to gra
taki termin padł
Nuciła tylko: „tak”
Suniemy do gwiazd
|
||||
3. |
Zgwiazda
03:28
|
|||
Pukam z trumny, lecz oddycham
słucham spadających gwiazd
Chyba słyszysz, jak cię pytam?
Miriam, pojedź ze mną dzisiaj
Wypłowiała, sina gwiazda
czarny, wypolerowany blask
Byłem prorok i ladaco
wielokolorowy szpak
Ruda małpa z apaszkami
Mamy się odwrotnie za nic
Czy mnie oni, tak jak ja ich?
Proszę tańczyć, błogosławię
Odwróciłem swą wigilię
dobry, planowany żart
Z braku środków pomyślałem:
pójdę w prąd i pójdę wspak
Kosmos mnie w tak ciasnym niebie
w ciepłych krajach życie pędzę
Głodny byłem niepotrzebnie
Niech ostatnich gryzą psy
(A tych psich niech gryzie wilk)
Zamieszkałem w czarnej chacie
Złu złoczyńcy czynią zadość
ale tańczyć trzeba dalej
no i my tańczymy dalej
Niechaj powie David Bowie
co pojechał w niebo po nic
jak się głośno z niego śmieją?
jest mężczyzną czy poetą?
Oby świat ocalał dalej
Został Pop i długo nic
Czarna gwiazda, czarny humor
Spakowany jestem: Zgwiazda
Oko zieleń, oko czerwień
Wyjechany jestem:
Zgwiazda
|
||||
4. |
Łabędzie i gołębie
02:53
|
|||
W rzece Wiśle pławią się gołębie
Wyglądają jak łabędzie zupełnie
Za karmienie, także siebie, karą grozi
głodny aktywista
Pies pomylił drogę
i powąchał przodek
To niebieskie nad nami to ocean
bo jak wiemy często przecieka
Latają pod nim w postaci gołębi jedni
drudzy w postaci łabędzi
Psy, Jaszczury, Barany
drugie tyle jeszcze przed nami
To nie nazwy drużyn piłkarskich
towarzystwo adoracji
Nasza płyta pośmiertna będzie hitem
trzeba tylko chwalić publikę
Psy, Jaszczury, Barany
drugie tyle jeszcze przed nami
To niebieskie nad nami to ocean..
|
||||
5. |
Bezpaństwo
03:00
|
|||
Kiedy wschód brudzi noc, to wiem
co się spsuło, to było złe
Który raz idę sam się wlec?
Nie ma komu machać cześć
Gdzieś ten słój z talentami skrył?
Zwodzi mnie mój zdradziecki zmysł
Dłubię w skale, zatracam węch
niby pański niewierny pies
Mam wiele do zrobienia
lecz nie wiem jeszcze co
I gdy tak spaceruję
to co się okazuje?
Sieć ulic to jest wybieg
labirynt toczy krąg
Nie kurczy się, nie puchnie
ta bieżnia się zapętla
Spotkałem jakąś damę
myślałem, że to ty
Ponownie mi się śniłaś
i znów byłaś niemiła
Myślałem, by wyjechać
Czy już rzuciłaś męża?
I co u ciebie słychać?
Dlaczego mnie nie spytasz?
Ssaki, ptaki i anioły!
Samoloty i gawrony!
Wy! Na górze i na ziemi!
Niezgodności są w naturze
Tablice nie wskazują
To z twarzy wyczytuję
Tędy wiedzie szlak
właścicieli psów bez psów
Suk bez psów
|
||||
6. |
Jadę, idę, jadę
03:40
|
|||
Czy pasują ci podróże ukradzionym samochodem?
Gdzieś czytałem, że do tego niepotrzebne są pieniądze
Z brudasami, cały w błocie, już jechałem autostopem
Mówię głośno, chcę do świata: świat jest na zachodzie
Jadę, idę, jadę
Półprzystanek nam stanowił blond w Teksasie chudy lekarz
Rewolwery po kieszeniach, czyste igły i śmiech dziecka
Rzeka whisky, tłuste panie. Jechać!
W poczochranych głowach daliśmy namieszać
Jechać, jechać, jechać
Powiem, przyjacielu, nie ma dobrych kobiet
Szczerze mówiąc, piękne panie, to wynika już z założeń
Ale krzyczę, przyjacielu, nie ma też kolegów
Byłem w świecie, mówię dobrze: świat wszędzie wokół
Jadę, idę, jadę
|
||||
7. |
Wałkonie
05:30
|
|||
Mówię, że skończę w piekle
Ty – że skończymy razem
ja – że to właśnie powiedziałem
Płynie czas
a my wciąż nie mamy żon
W razie skarg, twierdzimy, że
jeszcze ich nie chcemy mieć
Interesują nas kobiety
lecz te zajęte, i nie poetki
Wszystkie kobiety
są córami pierwszej Ewy
Połóżmy się, czekajmy
Czas sam przyniesie zmiany
Bo godnie jest i pięknie
wziąć leżeć i cierpieć
Lecz jak tu nie bać się śmierci?
My tu ją pozdrawiamy
Za rzadko patrzymy w morze
Za rzadko patrzymy w morze
Ta amatorska myśl
że nie masz już czym żyć
Wszystkie kobiety
córami pierwszej Ewy
Boże mój!
W cośmy się wkopali
Ażebyśmy się byli nie narodzili
Ta amatorska myśl
że nie masz już czym żyć
Optymizm z egoizmu
Połóżmy się, czekajmy…
Rozpusta to też jest sztuka
jej potrzebna dzielna dusza
Naszym znakiem będzie kwiat
Kwiecień to jest dla nas czas
Rosną nam siwe włosy
i z niedostatku puchną mordy
Wiecznie zakochani, ale
zawsze bez pieniędzy, zawsze
Puszczam pracę
dorosły świat nie ma marzeń
Ich świat to
nieznośne i przykre bzdury
Przepych cieszy tylko nędzę
Czy ty widzisz, jak się cieszę?
Połóżmy się, czekajmy…
|
||||
8. |
Ciepłe kraje
02:48
|
|||
Oto ogłoszenia mam:
częstotliwość braków gra
Życie to shopping jest
zapomniałem słowa „nie”
I ponownie grzecznie wnoszę
nie zabijać drozdów, proszę
Z P. Sorrentino w niebie
wielu chce być różnych innych
Bolesna sprawa
Prawda banalna
Nie jest cudownie
Nie jest znów źle
Życie to czekanie jest
W wyśnionych ciepłych krajach tam
nie będę hurys miał
ale którąś, którą chcę
A od rodzonej matki mej
słyszeć potok prostych słów:
cudownie nie było. Nie było, wiem
lecz nie było bardzo źle
Pustą weź walizkę w rękę
w drugą serce lekkie
Jeśli nam paliwa starczy
może pojedziemy razem
Miłość, gdy jest miło
nie pasuje mi to wszystko
Miłość czy cierpliwość?
Miłość albo litość
Cisza to nie pustka
to słodka muzyka
Uwolnić drozda, wnoszę
Znowu bardzo proszę
|
||||
9. |
Bzdureń
03:38
|
|||
Który to ten z raju Adam
który pierwszej Ewie figle spłatał?
Jego nieeleganckie zachowania –
w ich przyjemnych skutkach można się odradzać
Dureń, dureń!
A ten Adam – całkiem spory cwaniak
chociaż sam dębiał na widok jabłka
Ewę z raju wygnał, mieszka sam tam
ale z takim rajem w samotności, to do diabła
Hooray, hooray!
Chwalę ci swobodę działania
Chwalę także wolność zaniechania
Z dwóch dróg trzeba wybrać jedną
Tę jedną wybiorę na pewno
Niebo gwieździste pod ręką
Ostrza piekielne nade mną
Z dwóch dróg trzeba wybrać jedną
Jedną wybiorę na pewno
|
||||
10. |
Męki panieńskie
04:09
|
|||
Pojmij mnie, rozum też, tego chcę
Ja się sama nie rozumiem, a więc
puszczam w ruch, zwiedzam świat tym, co mam
Mam granice, moje ciało to ja
Męką jest być kobietą
Wrogów liczyć w swych snach
Wpuszczać wojska w ciasne włościa
Pustostany wróg bierze sam
Jeden z nich, fircyk zły, lotny był
nie pomagał nawet dawany krzyk
Coś nie tak było z nim, nie chciał nic
czy on wiedział, jaki szykuję zysk?
Pielgrzym-poganin ten bredził
że za dalą jakąś wciąż tęskni
lecz w tych swoich obowiązkach
o innych wziął i zapomniał
Cały dzień spał
by w pełną iść noc
I brać ją za bark
i mówił to wprost:
"Kto wybrał noc
młodym już nie będzie nigdy"
Porzuciłam, bo kto inny
jedną z mąk ukrócił słusznie, słusznie
Wołam ciemne ogniste popędy
Woła mnie to po-wołanie
Wielką męką jest być kobietą
gdy obce wojsko wdziera w interior
Jak możesz winić mnie za to
że wybrałam jednak Armando?
On w dzieciństwie najgłośniej bekał
i trolia jego najlepsza
Wybrałam jednak Armando
lubił widzieć mnie nago
Choć mówił wszystko kolegom
mam podziw dla jego dużego
Ego
|
||||
11. |
Yoko Yo Ono
03:00
|
|||
Cóż poczyniłby tłusty pan Balzak?
Rzuciłby na ziemię i podeptał frak
A ja drążę, gdzie ta słodycz
ta, o którą wojny toczę?
Może u końca
damskich nóg
Tam ma być ukryty skarb, mityczny święty Graal
święty spokój
Brak innych zainteresowań, bo po co się stresować
Bez pretensji, upuszczać tylko
chuć
Świat, który widzimy
nie jest tym właściwym
Niby to komedia
a często mnie rozsierdza
Ciągle drążę, gdzie ta słodycz
ta, o którą wojnę toczę?
Tam, gdzie kres ma
pani brzuch
Zazdrość –
to nie jest rozkaz jest, nie ma co żałować
Żadna strata –
móc sobie wędrować w szarych korowodach
Zastój mózgu –
wyciskać soki z żądz
Śmiem taki koncept mieć
jego bratem pusty śmiech
Ha! Ha! Ha! Ha!
zmyśliłem to wszystko.
|
||||
12. |
Własny przebój
03:25
|
|||
Przywiązywać się do rzeczy jest niedobrze, ktoś powiedział, bo
ten zakochał się ponownie i już wiedział, że to nie jest to
Czasy, kiedy starsze panie z ciemnych okien podglądały nas
Czy nuciły coś wesoło, własny przebój, czy się śmiały – błąd?
Szlagier przeszłych lat – spokój
Gdzieś zgubiona perła – spokój
Brak stęsknionych dam – spokój
Wściekła broń – spokój
Setki ciał, których nie dotknę, nie dlatego, że się kończy czas
I by pływać w obie strony on umiał, złote sztaby bym dał
A mieć w ojcu przyjaciela to as i najmilszy fakt
Że wybaczać sobie trzeba, usłyszałem, więc poszedłem w dal
Przeszłość minus ciemność = spokój
Znaleziona perła – spokój
Robi wszystko, sedno – spokój
Zwykle, przyszle, teraz – spokój
|
||||
13. |
Życie jest piękne
05:05
|
|||
Nic, że ciepłe noce krótkie
Nic, że nasze matki umrą
piękne
Życie jest piękne
Nic, że nasze dzieci umrą
Matki naszych dzieci pójdą
piękne
Życie jest piękne
Nie ma już przeszłości, nie ma
była i odeszła
Ostry zimny wietrze, znieś mnie
na powierzchnię
Krew i czas niech płyną w parze
Zadanie takie
Zmylić wszystkie nurty nagle
bezprzykładnie
Lepkie te menela ręce
Studentek spojrzenia chętne
piękne
Życie jest piękne
Najciekawsze jednocześnie -
Lepsze dni przed nami jeszcze
piękne
Życie jest piękne
Nic, że ciepłe noce krótkie
Nic, że nasze matki umrą
piękne
Życie jest piękne
Nic, że nasze dzieci umrą
Matki naszych dzieci pójdą
piękne
Życie jest piękne
Nie ma już przeszłości, nie ma…
|
||||
14. |
Wolne chwile
03:01
|
|||
Miasta, których jeszcze nie znamy są nam przyjazne
Ludzie, których tylko mijamy są najładniejsi
Może się wydawać, że co najlepsze przed nami
Muszę jednak pamiętać wszystkie samarytanki
sprawne
W wolnych chwilach staram się robić wszystko, by móc robić co chcę, gdy chcę
samotnie
Wykonuję kwadratowe ruchy bynajmniej dla sławy
zabawy
Jeśli się rozmieniać na drobne, to tylko za grube pieniądze
Wykonuję kwadratowe ruchy przynajmniej
dla zasady
lojalnie
Ach tak,
lato jest, chce mi się spać
W wolnych chwilach szybki czas
Wolny czas wyciskam jak szmatę, żeby nie leciał przez palce
A ze słowem „nadzieja” żeni się inne – ma na imię „marzenia”
potrzeba
Wychodzi mi jednak wszystko na to, że trzeba istnieć po-mału
Wykonuję kwadratowe ruchy przynajmniej
pod prądem
Ach tak,
blady padł na mnie strach
Warto dbać o swoją twarz
Każdą część mam na sprzedaż
ale zbyt nisko stoję w cenach
|
Pan Trup Krakow, Poland
Marysia Beer (perkusja),
Maciej Mazurkiewicz (gitara),
Łukasz Rączka (bas),
Tomasz Samołyk (wokal),
Łukasz Wolak (klawisze)
Streaming and Download help
If you like Pan Trup, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp